8 lutego 2013

8 obrzydliwych rzeczy


nirael.tublr.com
Ostatnio (przy okazji różowego poniedziałku) pojawiły się głosy, że robię z mojego bloga drugie Make Life Easier, że jest tu idyllicznie i za słodko, a do opisywania życia używam zbyt wielu pozytywnych określeń. Cóż, to nie moja wina, że według mnie życie jest proste...

Ale żeby nie mordować narodowej tradycji, jaką jest narzekanie - oto klasyczny polski hejt, narzekactwo w czystej postaci, marudzenie dla marudzenia. Nie piszę o rzeczach oczywistych, jak psie kupy na trawniku, śmierdzący menele, skarpetki do sandałów i nieogolone pachy feministek (oraz mizoginów, żeby nie było dyskryminacji). Wylistowałam 8 rzeczy, które uważam za obrzydliwe, po jednej na każdy rok istnienia bloga, dla zrównoważenia różowej krainy kucyków. Macie czego chcieliście! Ha. Od razu czuję się bardziej Polakiem.

8 NAPRAWDĘ OBRZYDLIWYCH RZECZY
(nie czytać przy jedzeniu)

1. Kierowcy SUV-ów i innych wielkich samochodów

Nie wszyscy. Tylko ci, którzy podjeżdżają pod naszą wiatę śmietnikową i zostawiają tam swoje worki ze śmieciami. Że niby tacy oszczędni. Cholerni frugaliści. (Posiadacze SUV-ów, którzy zaraz po zakupie przerabiają instalację samochodu na gazową, żeby mniej palił, nie są obrzydliwi, tylko po prostu durni.)

2. Spierzchnięte usta

Wynalazek zwany wazeliną jest nieznany, zwłaszcza wśród panów. To przecież takie niemęskie, kupić sobie bezbarwną pomadkę. Za to skóra obłażąca z ust aż ocieka testosteronem. A mnie się podnosi.

3. Brudne dzieci

Wiem, że szczęśliwe dzieci to brudne dzieci, ale to powiedzenie ma chyba zastosowanie do stanu zabawy? Jak idzie się z dzieckiem w miejsce publiczne, to nie po to, żeby wytarło umorusaną buźkę w siedzenie tramwaju, brudne łapska o zasłonkę w pociągu, a ubłocone buciory o czyjąś torbę czy spodnie. A jak dziecko nie umie jeść czy żyć, żeby się nie uświnić, to są dwa sposoby: mokre chusteczki po jedzeniu albo myślenie przed jedzeniem i dawanie pokarmów niebrudzących. 

4. Czarna skóra

Nie, nie chodzi mi o Afro-Amerykanów, tylko o wyroby skórzane. Czarna skóra wygląda obleśnie. Do zaakceptowania jest zamsz i nubuk, ale taka gładka - błeee. Skórzane meble są obrzydliwe niezależnie od koloru. Sztuczna skóra najczęściej też. Swoją drogą, o co chodzi z tą "eko skórą"? Jeśli coś jest eko, to znaczy, że przyjazne środowisku - jak tworzywo sztuczne, do którego produkcji wykorzystuje się nieodnawialne zasoby naturalne i którego powstawanie oraz utylizacja zanieczyszczają środowisko, mogą być ekologiczne?! Naturalna skóra też się zresztą za bardzo nie rozkłada, ale przynajmniej nie zużywa ropy naftowej. Może pogódźmy się z tym, że żadna skóra nie jest eko? I przestańmy się oszukiwać.

5. Jedzenie, które patrzy

Oraz takie, które się rusza, oraz takie, które ma imię. Oraz zabijane tuż przed jedzeniem. Nie jestem wojującą wegetarianką (ani w ogóle wegetarianką, jeśli już przy tym jesteśmy - próbowałam, było fajnie, ale anemia mnie dopadła i musiałam odpuścić), jednak są pewne granice. Jeśli ryba, to bez głowy i kupiona już zabita, jeśli homar, to zamrożony przed wrzuceniem do garnka, a jeśli ostryga, to fuj. I żadnych oczu.

6. Tłusty, łysy kark

Kiedy człowiek (zwykle mężczyzna) ma parę kilo za dużo i ogoli sobie łeb na łyso - to też jest dla mnie obrzydliwe, maszynką to się żołnierzy i trawniki strzyże - to na karku tworzą mu się pokryte szczecinką fałdki. To gorsze niż włosy na golonce. 

7. Pociąganie nosem

Dla kogoś może być obrzydliwe, że ja ciągle wycieram nos (tak już mam, muszę, jest nadaktywny), ale pociąganie nosem należy do najobrzydliwszych odgłosów, jakie może z siebie wydać człowiek z własnej woli. Chusteczki nie są drogie, ostatecznie można smarknąć w papier toaletowy w publicznym WC, niechby nawet w rękaw (to już nie publicznie), byle wytrzeć!

8. Niektóre słowa

Nie mam na myśli tych, które są obrzydliwe przez swoje znaczenie - jak mastka, smółka, szczochy, flegma, plwocina - ale zwyczajne słowa, które dla mnie brzmią po prostu obleśnie. Dzidzia. Wędlina. Szprotka. Szloch i szlauch. Kondom. Mortadela. Moczka. Śledziona. Mogę tak jeszcze długo...